Inne programy z prankami

Zaczęty przez Showmag, Nd, 24 Paź 2004, 15:37:59

Showmag

"Priest Idol"- koscielny reality show
Wtorek, 5 padziernika 2004, godzina 01:15

Za niecały rok angielska stacja Channel 4 wyemituje skandalizujący reality show "Priest Idol" ("Ksiądz Idol"). W programie wemie udział duchowny, którego zadaniem będzie uratowanie zamykanej wspólnoty religijnej. Ksiądz obejmie parafię w miasteczku Wakefield, które od lat słynie z niskiej frekwencji wiernych (zaledwie 8-9 osób chodzi w tygodniu do koscioła). Smiałek otrzyma sporo pieniędzy i tylko 12 miesięcy na nawrócenie zbłąkanych owieczek. Jesli duchowny odniesie sukces, otrzyma parafię we własne władanie. "Mamy nadzieję, że wspólnie uda nam się stworzyć interesujący, a jednoczesnie służący ważnej sprawie program"- powiedział rzecznik telewizji Channel 4. Miejscowy anglikański biskup jest wniebowzięty: "Ten program to szansa, którą musimy wykorzystać. Szukamy energicznych ludzi, którzy nie ulękną się trudnej pracy ewangelizacyjnej". Z kolei rzecznikowi Koscioła anglikańskiego tytuł programu nie przypadł do gustu. Sądzi, że nazwa zbyt mocno kojarzy się z muzycznym "Idolem". Jednak, jak zapewnił rzecznik telewizji Channel 4, główny bohater programu nie zostanie wybrany w castingu. A co o takiej zabawie sądzą uczestnicy polskich reality shows i duchowni?

Klaudiusz Sevković, uczestnik pierwszej edycji "Big Brother'a": "To już jest ekstremum. Ksiądz w telewizyjnym show?! W głowie się nie miesci. Telewizja już się chyba trochę zagalopowała! Z drugiej strony duchowny też człowiek. Jak chce paradować przed kamerą, to jego sprawa. A jeżeli ten program miałby rzeczywiscie pomóc w wyciągnięciu z tarapatów finansowych biednej parafii, to może i dobry pomysł".

Eric Alira, oficjalny zwycięzcza "Baru 2": "To zły pomysł. Telewizyjny show, nie jest miejscem dla duchownych. Powinni być autorytetem dla ludzi, wzbudzać szacunek, a nie wygłupiać się w telewizji. Nie oglądałbym takiego programu".

Andrzej Bizoń, uczestnik "Dwóch Swiatów": "Taki reality show to będzie cos dziwnego. Anglicy już przechodzą sami siebie w pomysłach! Zobaczymy, czy to będzie emocjonujące widowisko, czy będzie wiało nudą. Bo życie księży samo w sobie nie jest nudne, tylko nie wiadomo, co w telewizorze pokażą. Obawiam się jednak, że połączenie kleru i show-biznesu będzie klapą".

Ksiądz Jan Mateusz Gacek z Legnicy: "U nas taki program nie miałby szans. W Polsce księża nie mogą być bowiem wybierani w... telewizyjnym castingu, tak jak to robi się w 'Idolu'. Nasi biskupi dobrze znają swoich księży i sami wiedzą, gdzie, kogo i na jaką parafię przydzielić. Żadne reality show nie wchodzi w grę. Myslę, że w przypadku tego angielskiego programu bardziej chodzi o przyciągnięcie telewidzów i zdobycie pieniędzy z reklam, niż o sprawy duchowe".

[Robert Migdał, Super Express / Onet.pl]

Showmag

Dyskusje wokół "Księdza Idola"
Czwartek, 7 padziernika 2004, godzina 01:10

Informacja o planach nakręcenia w Wielkiej Brytanii reality show z księdzem anglikańskim w roli głównej, zdaje się zaliczać do kategorii niezobowiązujących ciekawostek. To jednak tylko pozory. Tak naprawdę mamy do czynienia z niemal doskonałym odbiciem kondycji anglikanizmu na Wyspach. Zacznijmy od faktów. Program nosi roboczy tytuł "Ksiądz Idol" ("Priest Idol"), co jest nawiązaniem do popularnego w Wielkiej Brytanii reality show "Pop Idol". To jednak sugestia nieco myląca. Ze zdawkowych wypowiedzi producentów wynika bowiem, że celem programu nie jest pokazanie rywalizacji między duchownymi. Ten etap ma zostać rozstrzygnięty bez udziału kamer, przy decydującym głosie władz diecezjalnych. Telewizja wkroczy dopiero w chwili, gdy wybraniec obejmie parafię. Jego zadanie ma polegać na reanimacji mocno podupadłej wspólnoty: ksiądz przez rok będzie dysponował nieokresloną bliżej sumą pieniędzy oraz zespołem doradców. Formułę programu można zatem zaliczyć do gatunku telenoweli dokumentalnej.

Na antenie "Ksiądz Idol" ma się pojawić pod koniec przyszłego roku. Pomysł wyszedł z redakcji religijnej Channel 4, kanału od dawna opierającego ramówkę w znacznej częsci na klasycznym i modyfikowanym formacie reality show. Co ciekawe, szef wspomnianej redakcji- Aaqil Ahmed- jest muzułmaninem, a główny twórca programu, Naronder Minhas- sikhiem. Do przedstawionej przez nich idei przychylnie odniosła się strona koscielna: "Gdy przyszli do nas producenci programu, poczulismy, że to dar"- powiedział biskup Stephen Platten, opiekujący się diecezją Wakefield. Z jego słów wynika, że Kosciół anglikański liczy, iż ewentualny sukces odniesiony na ekranie przez jednego z księży, może stanowić zachętę i przykład dla pozostałych duchownych. Rzecznik Koscioła Anglii również nie wniósł większych zastrzeżeń, zwracając jedynie uwagę, że program powinien otrzymać bardziej stosowną nazwę. Wybrano już miejsce, gdzie misję podejmie ksiądz-idol: niczym niewyróżniający się kosciółek pod wezwaniem Marii Magdaleny w wiosce Lundwood, hrabstwo Yorkshire Południowe. Parafia idealnie spełnia wymogi producentów programu przede wszystkim z powodu kiepskiej kondycji. Na niedzielnej Mszy stawia się tam srednio dziewięcioro wiernych, wyłącznie starszych. Wspólnota nie ma własnego proboszcza. Telewizyjne show to ostatnia szansa, aby ocalić swiątynię, której grozi licytacja, a w efekcie przebudowa na kawiarnię, restaurację lub mieszkania. Czyli los całkiem powszechny we współczesnej Wielkiej Brytanii, już nawet niezbyt bulwersujący.

Zewnętrznego obserwatora najbardziej zaskakuje natomiast reakcja Koscioła, który wręcz z entuzjazmem godzi się na współpracę z komercyjną telewizją przy programie rozrywkowym. Kto jednak zna brytyjskie realia, nie powinien się dziwić. Demograficzna sytuacja narodowego wyznania Anglii jest bowiem tak zła, że każdy, nawet najbardziej ekstrawagancki pomysł na rewitalizację wydaje się godzien uwagi. Ze statystyk za rok 2002 wynika, że w ciągu tygodnia na Mszy pojawia się srednio 1,16 miliona wiernych, co oznacza spadek o 3% w porównaniu z rokiem poprzednim. Wszystko rozgrywa się w niemal 60-milionowym społeczeństwie, w którym połowa mieszkańców deklaruje się jako anglikanie. Zdecydowaną większosć wciąż chodzących do koscioła stanowią osoby starsze. Rzednięciu szeregów wiernych towarzyszy narastanie problemów finansowych. Mniejsze wpływy z tacy oznaczają zas kłopoty z utrzymaniem budynków, za co odpowiedzialne są lokalne społecznosci. Starzeje się również duchowieństwo: więcej księży jest na emeryturze, niż pełni posługę. Obejmowanie dodatkowych parafii przez jednego kapłana stało się raczej normą niż wyjątkiem. Wiadomosci budzących nadzieję jest niewiele. Stały wzrost wiernych odnotowuje wprawdzie diecezja londyńska, tendencja zwyżkowa jest jednak związana z napływem imigrantów-anglikanów z Afryki i Karaibów.

Władze koscielne robią, co mogą, aby zwiększyć atrakcyjnosć anglikanizmu. Wiele parafii wprowadziło Msze w ciągu tygodnia, żeby uniknąć konkurencji ze swieckimi sposobami spędzania weekendów. Spory nacisk kładzie się ma rozwój internetu; diecezja oksfordzka powołała wirtualną parafię dla osób niechętnie wiążących się z tradycyjną strukturą koscielną. Niektóre pomysły są zresztą mocno kontrowersyjne. Podczas zeszłorocznych obrad Synodu Generalnego prasa poinformowała, że parafiom zaleca się organizowanie w bocznych nawach "spotkań przy kawie", a w kryptach- dyskotek. Rozważa się także wynajmowanie częsci kosciołów na kawiarenki czy bary, co z kolei ma złagodzić kłopoty finansowe. Arcybiskup Canterbury, Rowan Williams, wzywa księży, aby w trosce o dobry kontakt z wiernymi oglądali najpopularniejsze seriale. Trend związany z uatrakcyjnianiem przekazu ociera się chwilami o swiętokradztwo. Tak było w przypadku "Kieszonkowego modlitewnika na rzecz pokoju i sprawiedliwosci", wydanego przez jedno z anglikańskich wydawnictw, w którym dokonano daleko idącej korekty tradycyjnych modlitw oraz psalmów biblijnych w duchu poprawnosci politycznej; np. wers "Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę", przybrał formę "Choćby doszło do gwałtownego konfliktu społecznego, nie ulęknę się, Panie". Jeden z koscielnych komitetów orzekł z kolei, że trzej królowie... nie musieli być mężczyznami. Powoływano się na najnowsze studia naukowe nad pochodzeniem słowa magos, które miało oznaczać urzędników dworu perskiego. Z tego odkrycia wyprowadzono interpretację, że ewangeliczni królowie- przynajmniej teoretycznie- mogli być płci pięknej. Ku pociesze tradycjonalistów przyznano jednak, że to mało prawdopodobne.

Liczne "ekstrawagancje", których zresztą jest znacznie więcej, nie są oczywiscie istotą działalnosci Koscioła. Zdecydowanie jednak dominują w mediach- obok informacji o gorących sporach w kwestii wyswięcania aktywnych homoseksualistów na księży czy też kapłaństwa kobiet. Ta karykaturalnosć medialnego obrazu jest niewątpliwie dowodem na słabosć wspólnoty anglikańskiej, której niezwykle rzadko udaje się dotrzeć do odbiorców z przesłaniem związanym z zasadniczą misją chrzescijaństwa. Na uwagę mediów może liczyć tylko to, co sensacyjne, egzotyczne, zabawne. Głos Koscioła w kwestiach nauczania jest niemal niesłyszalny. Można zresztą odniesć wrażenie, że biskupi są bardzo ostrożni, by się nikomu nie narazić. W sprawie życia poczętego dużo donosniej słychać głos popularnego dziennika "Daily Mail" niż hierarchów. Jakże inna to sytuacja od realiów znad Wisły, gdzie Kosciół katolicki wciąż może liczyć na całkiem imponujący szereg nieoficjalnych "rzeczników", skutecznie wprowadzających jego racje do głównego obiegu. W czasach demokracji medialnej to rzecz bezcenna, której nie zastąpią nawet najzręczniej napisane listy pasterskie czy też mało dynamiczna prasa stricte koscielna. Na marginesie wypada stwierdzić, że Kosciół w Polsce niezwykle rzadko wydaje się takie dobro doceniać.

Nie należy przy tym sądzić, że stała degradacja roli anglikanizmu na Wyspach odbywa się w jakiejs dramatycznej dekoracji. Anglicy to chyba najmniej religijne społeczeństwo wolnego swiata, a Kosciół anglikański to jedna z najbardziej liberalnych wspólnot, przesiąknięta mocno duchem dosć swobodnego podejscia tak do formy, jak i- coraz smielej- do tresci swego credo. Napięcia są zatem niewielkie; obie strony wydają się traktować stan rzeczy raczej jako cos nieuniknionego niż godnego gwałtownych gestów. Już ładnych parę lat temu obrazowo ujął to póniejszy arcybiskup Canterbury, George Carey, stwierdzając: "Widzę nasz Kosciół jako staruszkę mruczącą cos do siebie w kącie, ignorowaną przez większą częsć czasu". Jak zauważa antropolog Kate Fox (autorka ciekawej pracy o społeczeństwie angielskim "Watching The English. The Hidden Rules of English Behaviour"), nie chodzi przy tym o wrogosć wobec religii, ale o "grzeczną, tolerancyjną i łagodną obojętnosć", podlaną obficie obowiązującą w Wielkiej Brytanii subtelną ironią. Wiara innych jest więc rzeczą całkowicie uprawnioną, o ile nie nie wykracza poza scisle zdefiniowaną sferę prywatną. Nie przypadkiem premier Tony Blair, prywatnie zaangażowany chrzescijanin, publicznie unika jakiejkolwiek wzmianki na temat własnych przekonań religijnych. Izolację chrzescijan dodatkowo wzmacnia oficjalnie zaakceptowana wielokulturowosć społeczeństwa. Biskupi otwarcie przyznają, że większosć nominalnych anglikanów to "poganie w drugim lub nawet trzecim pokoleniu". Kryzys nie zaczął się przecież wczoraj, jego pierwsze oznaki sięgają początków ubiegłego stulecia. Trwa tak długo, że stał się sprawą oczywistą nawet dla samego Koscioła. Wymierająca powoli grupka wiernych z parafii sw. Marii Magdaleny w Lundwood stanowi jedynie kolejny symbol trudnych czasów. Podobnie jak symboliczne są nadzieje, że lepsze lata nadejdą dzięki pomocy telewizji.

[Jacek Karnowski, Tygodnik Powszechny]

Showmag

Brytyjski reality show z gejami w Polsce
Piątek, 8 padziernika 2004, godzina 00:35

Dopiero co Szwedzi kręcili w Polsce reality show "Królestwo", a już rozpoczęto zdjęcia do kolejnego programu w naszym kraju. Brytyjska telewizja Channel 4 wpada na pomysł wysłania do Bielska Białej dwóch gejów. Brytyjczycy będą obserwować ich perypetie w Polsce. Miasto Bielsko-Biała chciało zrobić sobie promocję na Wyspach Brytyjskich więc poszukiwało pary, która zgodziłaby się zamienić na mieszkania i wyjechać do Wielkiej Brytanii. Do zamiany doszło, tyle że "rodziną", która przyjechała do polskiego miasta jest para dwóch homoseksualistów. Teraz ratusz próbuje odciąć się od inicjatywy. James i Steven są zadowoleni z pobytu w Polsce. Nie ukrywają swojej odmiennej orientacji seksualnej. Program ukazuje postrzeganie swiata przez cudzoziemców. Dla Anglików zabrakło nawet tłumacza, ale zajęła się nimi dziennikarka lokalnej rozgłosni radiowej. Urzędnicy nie ukrywają oburzenia. Tymczasem uczestnicy reality show, który pokaże Channel 4, są zachwyceni z pobytu w Polsce. Miejmy nadzieję, że nie będziemy musieli po raz kolejny spotkać się z falą krytyki wobec polskiej nietolerancji w zachodnich mediach.

[Super Express]

Livia

a slyszeliscie o tym kontrowersyjnym Reality Show w USA

Bumfights

bezdomnych podjudzaja do walki... a wygrana jest.... jeden paczek

Mau

o kurcze, to juz jest przesada...
ale to jest naprwade czy moze wyrezyserowane??
radioactive. dalej zła

xxx

az mi trudno uwiezyc ze ktos ma takie pomysły :( smutne naprawde smutne :(

Showmag

Rozkład ludzkich zwłok w telewizji
Czwartek, 4 listopada 2004, godzina 19:35

Brytyjska telewizja publiczna Channel 4 poszukuje smiertelnie chorej osoby, która zgodziłaby się na póniejsze filmowanie rozkładu jej zwłok. Według Channel 4, który w 2002 roku transmitował pierwszą od 170 lat brytyjską publiczną sekcję zwłok, program udokumentowania rozkładu ludzkiego ciała realizowany jest wspólnie z londyńskim Muzeum Nauki (Science Museum). "Mamy nadzieję, że eksperci będą mogli dowiedzieć się więcej na temat zachodzących (w trakcie rozkładu) procesów i że zebrane w ramach projektu dane pomogą lekarzom sądowym przy sledztwach, dotyczących zabójstw"- powiedział Simon Andreae, szef działu nauki i edukacji Channel 4. Zespołem naukowców, nadzorujących kontrowersyjny eksperyment, ma kierować prezes Brytyjskiego Stowarzyszenia Medycyny Sądowej Richard Shepherd. W trakcie realizowania programu o roboczym tytule "Z prochu w proch" zwłoki będą się znajdować w utajonym miejscu.

[PAP]

Showmag

Rozpoczęto emisję "Wyscigu Spermy"
Sobota, 29 stycznia 2005, godzina 10:43

Jedna z niemieckich stacji telewizyjnych rozpoczęła emisję reality show "Sperm Race" ("Wyscig Spermy"). W programie uczestniczy dwunastu mężczyzn- w tym dwaj gwiazdorzy i jeden miłosnik zdrowego stylu życia. Wszyscy zawodnicy oddadzą próbki spermy, która zostanie poddana działaniu chemicznej substancji przyciągającej plemniki tak, jak przyciąga je komórka jajowa w łonie kobiety. Zwycięzca nie zostanie tatusiem, natomiast w nagrodę otrzyma nowiutki samochód Porsche. Producenci programu zapewniają, że zarzuty nieetycznosci są bezpodstawne, ponieważ pobrana od mężczyzn sperma nie zostanie wykorzystana do zapłodnienia prawdziwych komórek jajowych. "Główną nagrodą w naszym konkursie jest Porsche, nie dzidzius. Tak naprawdę to będzie program z poważnym zacięciem naukowym, a temat płodnosci jest ostatnio często poruszany w niemieckich mediach"- mówi szef spółki Endemol, Borris Brandt.

[Onet.pl / Wenn]

Showmag

Reality show o życiu mężczyzn bez kobiet
Czwartek, 31 marca 2005, godzina 16:01

Jak poradziliby sobie mężczyni bez kobiet? Telewizja BBC 3 postanowiła to sprawdzić. Producenci kanału przez wiele tygodni szukali idealnej wioski i znaleli Harby- niewielkie, urocze miasteczko na północ od Londynu, znane dotąd jedynie najbardziej fanatycznym wielbicielom brytyjskiej monarchii z tego, że własnie tam zmarła w 1290 roku żona króla Edwarda I. W Harby jest jeden pub i jedna szkoła. BBC 3 poprosiła 199 mieszkających tam kobiet, by opusciły mężów i narzeczonych, i na tydzień wyprowadziły się do hotelu. Każda za tygodniowe wakacje dostanie od BBC 2 tysiące funtów. Stacja nakręci w tym czasie show, w którym pozostali w miasteczku mężczyni będą mieli siedem dni, by pokazać milionom telewidzów, że potrafią sobie radzić bez kobiet. Będą gotować, sprzątać i zmieniać pieluchy. Wszystko pod okiem kamer- osiem odcinków programu ukaże się w BBC latem tego roku. Na wiesć o nowym reality show do BBC nadeszły tysiące listów od oburzonych widzów. Zdaniem wielu Brytyjczyków publiczna telewizja nie po to bierze pieniądze podatników (BBC jest utrzymywana z publicznych funduszy), by kręcić programy bez najmniejszej- zdaniem wielu- wartosci. Kiedy głosy oburzenia dotarły do Harby, niektórzy zwątpili. W miasteczku odbyło się nawet zamknięte dla prasy spotkanie mieszkańców. Mimo starań, z narady trzystu kilkudziesięciu mieszkańców, na zewnątrz nie wydostało się nic. Wiadomo tylko, że dwadziescia kobiet odmówiło wyprowadzki, tłumacząc się, że na realizacji show ucierpi prestiż miasteczka. Producent programu w srodku nocy jechał do Harby, by przekonać mieszkańców o czystosci idei. Udało się. Panie z Harby opusciły miasteczko i w tej chwili są już z powrotem w domach. Biuro prasowe BBC wydało komunikat, w którym najbardziej znana telewizja publiczna na swiecie tłumaczy, że chodzi jej o "niezwykły eksperyment socjologiczny". Jednak wszyscy wiedzą, że chodzi po prostu o nowy show, a BBC sciga się z komercyjnymi stacjami w pomysłach programów. BBC nie zarobi na reklamach, jednak jesli zagraniczne stacje byłyby zainteresowane, zarobiłaby na sprzedaży nowego formatu.

[Bartosz Węglarczyk, Gazeta.pl]

Showmag

"Welcome to the Neighbourhood" odwołane
Niedziela, 24.07.2005, 00:20

Pod naciskiem grup ochrony praw obywatelskich, amerykańska sieć telewizyjna ABC zrezygnowała z planowanej emisji reality show "Welcome to the Neighbourhood" ("Witajcie w sąsiedztwie"), które promowała na swojej antenie. W programie wzięły udział trzy rodziny z przedmiesć Austin w Teksasie, które musiały sposród siedmiu rodzin wybrać nowych sąsiadów, mających zamieszkać w okolicy. Oburzenie obrońców praw obywatelskich wywołał fakt, iż znani z bardzo konserwatywnych poglądów mieszkańcy Teksasu od razu odrzucili kandydatury rodzin spoza USA (afrykańskiej, azjatyckiej i hiszpańskiej) oraz pary homoseksualnej, czyniąc obraliwe uwagi na ich temat. Mieszkańcy chcieli wybierać jedynie sposród rodzin o chrzescijańskich i republikańskich korzeniach. W wydanym oswiadczeniu sieć ABC stwierdziła, że nie zamierzała propagować dyskryminacji rasowej czy seksualnej, lecz ukazać stopniową zmianę poglądów mieszkańców konserwatywnego stanu. Szczytny zamiar nie powiódł się- realizatorom nie udało się w krótkim reality show wpłynąć na swiatopogląd uczestników, dlatego też program nie zostanie wyemitowany.

[Press.pl]

podmark

Coraz więcej krajów podejmuje się realizacji swoich krajowych wersji amerykańskiego programu "Joe Milioner", w którym zwykły robotnik podaje się za milionera i całosć jest realizowana w pięknych miejscach, aby to wszystko wyglądało na najpiękniejsze love story na swiecie. Program był emitowany w Belgii i Holandii oraz jest emitowany w Norwegii, tylko nie wiem, czy ta norweska wersja nie jest drugą edycją amerykańską.

alexander

Ciekawe jak by to u nas wyglądało może ktos się skusi na ten show pewnie bylo by fajnie :)

podmark

Jeżeli się skusi, to na pewno TVN, bo Polsatowi na wszystko szkoda kasy. Zasady są abrdzo podobne do "Kawalera do wzięcia", tylko, że tu przed samym finałem ten koles mówi, że nie ma BMW, milionów na koncie i jest biedakiem. Zauważyłem, że teraz programy, w których nabija się uczestników w butelkę mają bardzo wielką oglądalnosć - przykład: "Joe Milioner" i "Wszystko o Miriam".

Showmag

Spermowy reality show w Holandii
Wtorek, 30.08.2005, 00:04

Holenderska telewizja Talpa planuje reality show "Sperm Show", opowiadający o kobiecie poszukującej dawcy spermy. Na tym jednak nie koniec. Talpa wyemituje także dokument o pięciu prostytutkach próbujących rozkręcić własny biznes oraz audycję poswięconą parze, która zaręcza się, mimo że nigdy wczesniej się nie spotkała. Widzowie holenderskiej stacji zadecydują w głosowaniu, który pokazany jednorazowo program powinien być kontynuowany. Największe szanse na zwycięstwo daje się jednak programowi "Sperm Show", w którym kobieta chcąca urodzić dziecko czeka na e-maile ze zgłoszeniami od potencjalnych dawców. Jeżeli reality show doczeka się kontynuacji, to w ostatniej częsci kobieta poddana zostanie sztucznemu zapłodnieniu spermą zwycięzcy.

[Metro.gazeta.pl]

alexander

"Two Guys" Czy pod takim tytułem powstanie nowy pomysł na reality show. W USA firma Endemol i telewizja ABC rozmysla nad rozpoczęciem pierwszej edycji nowego programu tylko dla gejów: Two Guys (Dwóch facetów). W programie ma wziąsć udział 14 gejów, silnych psychicznie którzy zdecydują ujawnić się ,że są homoseksualistami. Program ma być bardzio kontrowersyjny i ma być puszczany w godzinach nocnych. Czy reality show dojdzie do skutku narazie nie wiadomo gdyż, porgram miałby wystartować na w 2006 roku.