Wife Swap

„Wife Swap”: cudza żona jest lepsza?

Brytyjczycy z niesłabnącym zainteresowaniem oglądają dziewiątą już edycję kontrowersyjnego reality show „Wife Swap”. W jednym z sierpniowych odcinków wystąpiła Polka.

Zasady programu są proste. Na dwa tygodnie dwie rodziny wymieniają się żonami. Przez pierwszy tydzień „nowa żona” żyje zgodnie z zasadami obowiązującymi w nowej rodzinie. W drugim – wprowadza swoje własne. Niestety – ku rozczarowaniu większości telewidzów – podmienione żony nie dzielą sypialni z nowymi partnerami. Jednak emocji i tak nie brakuje. Producenci dbają o to, żeby rodziny biorące udział w programie jak najbardziej różniły się od siebie. Taka mieszanka wybuchowa daje najlepszy efekt na ekranie. I tak lesbijki zastępują żony purytańskich konserwatystów, brudaski zajmują miejsce czyścioszek, a robiące karierę zawodową wzorowe panie domu wymieniają się z leniwymi mamuśkami żyjącymi tylko z zasiłków.

Ten przepis na dobry show świetnie sprawdza się od pięciu lat, a Wielka Brytania zdążyła już nieźle zarobić na sprzedaży praw autorskich do programu ponad 60 stacjom telewizyjnym z całego świata, w tym polskiej TV4, która od roku pod nazwą „Zamiana żon” emituje polską wersję programu. Brytyjski „Wife Swap” doczekał się już dziewięciu edycji i zebrał chyba wszystkie najbardziej prestiżowe nagrody telewizyjne, między innymi Baftę i Złotą Różę na festiwalu w Montreaux. Pojawiły się również wariacje na temat programu, czyli „Celebrity Wife Swap”, w którym jednak wystąpiły gwiazdy raczej drugiego sortu oraz „Boss Swap”, gdzie szefowie zamieniają się firmami.

W jednym z sierpniowych odcinków programu wystąpiła Polka. Wioletta Butler mieszka w Middlesex z mężem i trójką dzieci. Żadne z rodziców nie pracuje – cała rodzina żyje z zasiłków socjalnych. Jak można wnioskować ze sporego domu w którym mieszkają, plazmowego telewizora na ścianie i innych sprzętów w mieszkaniu, żyją sobie chyba całkiem nieźle. Najlepiej ma Tony – mąż Wioletty, który uznaje tylko patriarchalny model rodziny. Czyli: mąż przynosi do domu kasę (nieważne, że kasa pochodzi z pomocy społecznej), żona zajmuje się domem i dziećmi. Więc Wioletta serwuje codziennie mężowi śniadanie do łóżka (zamawiane przez niego za pośrednictwem intercomu), pichci obiadki, sprząta, zmienia pieluchy i nie wychodzi z domu w celu innym niż zakupy czy wizyta w przychodni. Tony wychodzi często i chętnie – niemal co wieczór odwiedza lokalny pub. Mimo tego, że rodzice mają dużo czasu, dzieci są pozostawione same sobie. Rozrywkę i edukację zapewnia im zawsze włączony telewizor i komputer. Zasypiają o dowolnych porach i w dowolnych miejscach, na przykład na schodach. Wioletta mówi o sobie, że jest „zrelaksowaną” mamą.

To zupełenie odwrotnie niż Suzanne. Pani Newman, żona Paula wydaje się być najlepiej zorganizowaną mamą w Wielkiej Brytanii. Nie tylko świetnie zajmuje się domem, ale też pracuje na pół etatu jako nauczycielka aktorstwa. Dwie córki państwa Newman mają dni wypełnione po brzegi zajęciami pozalekcyjnymi – gimnastyką, baletem, pływaniem, lekcjami śpiewu i pianina. Nieliczne wolne chwile spędzają na odrabianiu lekcji i przygotowywaniu się do zajęć. Codziennie o 19:30 leżą w łóżkach i od tej – jak i od innych reguł – nie ma odstępstw. Suzanne ma kajet, w którym zapisuje plan dla całej rodziny na cały tydzień. To świętość w tym domu. Zapracowana mama znajduje również czas dla siebie – regularnie spotyka się z koleżankami na obiedzie lub wychodzi na drinka. W tym czasie domowe obowiązki przejmuje Paul. Partnerski związek i wypełniony po brzegi grafik dzieci, to recepta Suzanne na udane życie rodzinne.

Pierwszy tydzień, podczas którego obie żony muszą dostosować się do panujących w swoich nowych domach zasad, jest ciężki dla obu stron. Wioletta krytykuje Suzane za „zamęczanie” dzieci i męża. Suzanne krytykuje Wiolettę za pobłażanie mężowi i brak dbałości o dzieci. Rewolucja zaczyna się z początkiem drugiego tygodnia. Wioletta wyrzuca do śmieci święty kajet Suzanne. Przejmuje obowiązki Paula i namawia go do spędzania czasu z córkami. Chociaż mówi o sobie, że „nie pokazuje emocji”, kilka razy szlocha do kamery. Najgorzej jest, kiedy musi wziąć udział w prowadzonych zwykle przez jej zmienniczkę lekcjach aktorstwa. Po pięciu minutach Wioletta rezygnuje z pracy. Jednak pod koniec tygodnia, początkowo sceptycznie nastawiona do zmian rodzina Suzanne, zaczyna dostrzegać dobre strony obecności Polki. Paul spędza miły dzień z córkami na przygotowywaniu pacynek. Dziewczynki opuszczają lekcje znienawidzonego baletu i oglądają wieczorną bajkę w telewizji. Wioletta wychodzi na drinka z przyjaciółkami Suzanne i uświadamia sobie, że na co dzień żyje w domowym więzieniu.

W domu Wioletty sprawy nie idą tak gładko. Suzanne przestaje serwować Tony’emu śniadania do łóżka i wysyła go do urzędu pracy. Nazywa go leniem i samolubem. Oskarża o wykorzystywanie najstarszej córki (Alicja – z pierwszego małżeństwa Wioletty). W końcu – zostawia Tony’ego samego z chłopcami i furą pieluch, a sama zabiera dziewczynkę do muzeum. Ośmiela się też wyjść wieczorem do pubu, mimo że jej nowy mąż cierpi na ból pleców. Pod koniec tygodnia Tony potrafi już zmienić pieluchę i wie, gdzie leży chleb, ale wciąż nie dostrzega dobrych stron zamiany.

Ostatnim akcentem programu jest spotkanie obu par, podczas którego teoretycznie mają „wymienić się doświadczeniami”. Ta wymiana ma być nagrodą za udział w show. W praktyce najczęściej dochodzi do obrzucania się inwektywami i kłótni – pomiędzy starymi małżonkami, nowymi małżonkami, żonami, mężami lub po prostu wszystkimi uczestnikami programu. I to jest najlepsza część show. Nie inaczej jest i tym razem. Tony i Suzanne krzyczą, Wioletta spokojnie peroruje mężowi, że jej nie docenia, a Paul potulnie milczy. A potem… wszystko wraca do normy. Córki państwa Newman wracają na lekcje baletu, Tony wraca do łóżka, a Wioletta do kuchni. Jaki sens miał więc dla całej czwórki udział w programie? Może liczył się aspekt, o którym nikt nie wspomina. Jako rekompensatę za oderwanie od rodziny, obie żony dostały od producenta programu po dwa tysiące funtów. Stare dobre przysłowie – jeśli nie wiadomo, o co chodzi, chodzi o kasę, znalazło kolejne potwierdzenie w rzeczywistości. A show? Show must go on – i niewątpliwie będzie, bo dziewiąta edycja programu „Wife Swap” z pewnością nie jest ostatnią.

[Magdalena Gignal, Gazeta.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł