Kuchenne rewolucje

Więzienie w zawieszeniu po „Kuchennych rewolucjach”

Agnieszka K., była właścicielka lokalu Wyszynk z szynką | fot. TVN

Kielecki sąd skazał we wtorek Agnieszkę K. – właścicielkę znanego z „Kuchennych rewolucji” lokalu „Wyszynk z szynką” – na pół roku więzienia z zawieszeniem na dwa lata, grzywnę oraz obowiązek informowania sądu o okresie próby.

Akt oskarżenia przeciwko Agnieszce K., byłej właścicielce lokalu Wyszynk z szynką, a wcześniej Bartosz, wpłynął do Sądu Rejonowego w Kielcach 30 grudnia ubiegłego roku. Prokuratura zarzuciła kobiecie dwa przestępstwa: złośliwe i uporczywe naruszanie praw pracowniczych oraz poświadczenie nieprawdy.

Kilka miesięcy wcześniej lokal przeszedł renowację w programie „Kuchenne rewolucje” znanej restauratorki Magdy Gessler. Po emisji wybuchł skandal: pracownice zarzucały właścicielce, że nie wypłaca im pełnych pensji, jedynie po 750-850 zł miesięcznie. W dodatku Gessler zauważyła, że w restauracji serwowana jest przeterminowana kiełbasa.

Niedługo później zawiadomienie do prokuratury złożyła posłanka PiS Anna Krupka, a następnie Okręgowy Inspektorat Pracy w Kielcach oraz Miejski Urząd Pracy w Kielcach. Urząd zawiadomił śledczych po tym, jak byłe pracownice lokalu zgłosiły się po zasiłek dla bezrobotnych. Były przekonane, że Agnieszka K. zatrudniła je na pełen etat. Z dokumentów ZUS wynikało jednak, że zatrudniono je na część etatu, w związku z czym należy im się mniejszy zasiłek.

Agnieszka K. przyznała się w prokuraturze do zarzucanych jej czynów i wniosła o dobrowolne poddanie się karze. Na tej podstawie sąd wydał wyrok bez rozpoczynania procesu. Kobieta została skazana na pół roku więzienia z warunkowym zawieszeniem na dwa lata, 3,2 tys. zł grzywny, pokrycie kosztów procesu. Sąd zobowiązał też Agnieszkę K. do informowania o przebiegu okresu próby.

Uzasadniając wyrok sędzia Iwona Wąsik-Winiarczyk nie miała wątpliwości, że oskarżona uporczywie naruszała prawa pracownicze. Wyliczała, że jedna z pokrzywdzonych pracownic pracowała na podstawie ustnej umowy przez 3 lata. Agnieszka K. nie zgłosiła jej do ubezpieczenia społecznego. Pozostałe dwie pracownice otrzymywały mniejsze pensje niż wynosiło wówczas minimalne wynagrodzenie; w dodatku pensje otrzymywały z opóźnieniem. Nie mogły również wziąć sobie raz w roku dwutygodniowego urlopu, co gwarantują przepisy.

– Ten wyrok powinien być przestrogą dla innych przedsiębiorców – podkreślała sędzia Iwona Wąsik-Winiarczyk. – Oskarżona tłumaczyła się trudną sytuacją związaną z prowadzeniem działalności gospodarczej, ale tak naprawdę to ona korzystała z trudnej sytuacji na rynku pracy – dodała sędzia. Zwracała uwagę, że Agnieszka K. uzyskiwała dochód kosztem swoich pracownic. – Jest tu element smutny. Pokrzywdzone godziły się na takie warunki, bo bały się utraty pracy. Nie podjęły żadnych działań, nie wystąpiły na drogę sądową czy Państwowej Inspekcji Pracy – tłumaczyła sędzia.

Wyrok jest nieprawomocny.

[Wyborcza]

Poprzedni artykułNastępny artykuł