Tylko Muzyka 05

„Tylko Muzyka 5” – odcinek 8: Piotr Szumlas i Jakub Zaborski oraz grupa Megitza w finale

Jury programu Tylko Muzyka | fot. Polsat

Drugi półfinał w „Must be the Music 5” za nami. Tym razem typy jurorów sprawdziły się całkowicie: publiczność do finału wybrała duet Piotr Szumlas i Jakub Zaborski oraz grupę Megitza.

Jury programu Tylko Muzyka | fot. Polsat
Jury programu Tylko Muzyka | fot. Polsat

Drugi półfinał rozpoczęli The Rookles, obwołani z przymrużeniem oka „The Beatles z Otwocka”. Gitarowy kwartet mocno inspiruje się twórczością słynnej czwórki z Liverpoolu. Tym razem, zamiast zapowiadanego wcześniej autorskiego utworu, zaprezentowali „Hippy Hippy Shake” rock’n’rollowego pioniera Chana Romero (The Beatles grali tę piosenkę na początku lat 60. w klubach). – Beatlesi wiecznie żywi, ja się przy tym bawiłam – swój głos na „tak” uzasadniła „Kora”. – Ja też się przy takiej muzyce bawiłem, jednak świat poszedł do przodu. Bardzo mi się podobacie, ale sorry – Ela Zapendowska była na „nie”. – Jesteście kompletnym, fajnym zespołem, jestem ciekaw co będzie dalej – Wojtek „Łozo” Łozowski wcisnął zielony przycisk „tak”. – Inspiracje macie słuszne, ale brakowało mi wartości dodanej, choć jesteście superbandem – Adam Sztaba podzielił wątpliwości Eli Zapendowskiej.

Wychowujący się w domu dziecka Dariusz Wickowski zaśpiewał przebój „Imię deszczu” grupy Mafia, w której karierę zaczynał Andrzej Piaseczny. – Masz ładny głos w środkowym rejestrze, jesteś wartością – oceniła „Kora” występ Dariusza. – Trochę to surowe, trochę to odśpiewane, ale lubię cię – „Łozo” również był na „tak”. Ela Zapendowska i Adam Sztaba uznali, że Dariusz nie nadaje się jeszcze do finału. – Gdybyś teraz wygrał, to byś sobie zrobił krzywdę – uznała jurorka. – Ja też cię lubię, ale staram się odrzucać lubienie, muzycznie to jest surowe – uznał Adam Sztaba.

Pochodzący z Nowego Sącza Lachersi łączą swój folklor z przebojowym pop-rockiem. – Tu był aranż, dramaturgia, prosta melodia, generalnie super, gratuluję – ocenił Adam Sztaba. Innego zdania była „Kora”, która w nieco przydługiej wypowiedzi oceniła współczesny aranż jako „nakrycie ognia kocem”. – Mnie się podoba takie połączenie folku z pop-rockiem, chciałoby się więcej ognia, ale ja mam dziś dzień na „tak”! – podsumował rozterki jurorów „Łozo”.

Złożony z wyjadaczy zespół MoMo zaprezentował własny utwór „Obietnice”. Jako pierwszy dostał komplet głosów na „tak”. – Gratulacje za piosenkę, to było dobrze zaśpiewane – powiedział „Łozo”. Przy okazji występu MoMo Adam Sztaba odniósł się do komentarzy, czy „Must be the Music” jest programem, do którego powinni zgłaszać się profesjonaliści. – To jest program dla wszystkich, bo dzięki temu jego poziom się podnosi – ocenił. – Było bardzo dobrze zagrane, jakbym się miała czepiać to wokalu, ale tylko troszeczkę – będą z was ludzie już za chwilę – dodała Ela Zapendowska, bo już niedługo ma się pojawić debiutancka płyta MoMo.

Jednym z faworytów tej edycji jest duet Piotr Szumlas i Jakub Zaborski, który zaprezentował własny utwór „W ciszy”. Wokalista i gitarzysta zebrali same pochwały. – Jesteście obydwoje bardzo zdolni i bardzo delikatni. Podoba mi się to, że się znaleźliście i że kroczycie takimi subtelnymi krokami – powiedziała Ela Zapendowska. Wojtek Łozowski i „Kora” zaapelowali do publiczności, by głosowała na Piotra i Jakuba. – Piosenka inteligentna, słowa świetne, jesteście cali w XXI wieku – oceniła „Kora”. – Bardzo na was czekałem i się nie zawiodłem. Jesteście z innego świata, brawo – dorzucił Adam Sztaba.

Śląski Hasiok wykonał własny numer „Andżela”, który promuje właśnie wydany album „Czworte powstanie”. W programie usłyszeliśmy jednak skróconą wersję piosenki (w oryginale padają niecenzuralne słowa). Ela Zapendowska powiedziała tylko: – Łobuziarstwo, chuligaństwo – i wcisnęła zielony przycisk. – Słychać te lata grania razem, jesteście jak jedność – dodał „Łozo”. Na „nie” był jedynie Adam Sztaba, któremu bardziej przypadł utwór z castingu, a poza tym nie lubi imienia „Andżela”.

Dowodzona przez śpiewającą kontrabasistkę Małgorzatę Babiarz grupa Megitza wykonała tradycyjny utwór bałkański „Ederlezi”, który spopularyzował Goran Bregovic w filmie „Arizona Dream” (a u nas w duecie z Kayah). – Jestem pod ogromnym wrażeniem, wspaniały występ, wszystko tu grało – entuzjazmował się „Łozo”. – Pani śpiewa bardzo lekko i precyzyjnie, to jest coś, co nas bierze, takich ludzi jak wy chce się oglądać – dodała „Kora”. – Paszcza człowiecza się uśmiecha samowolnie, wasz występ podobał mi się dziś najbardziej ze wszystkich – to zdanie Eli Zapendowskiej.

Występy półfinalistów zakończyła Joanna Kaczmarkiewicz, która sięgnęła po przebój „Son of a Preacher Man” Dusty Springfield. – Śpiewasz przyzwoicie, ale takich wokalistek jest w Polsce z 1400. Musisz się zastanowić co zrobić, żebyś była odróżnialna – Ela Zapendowska dała „tak” na zachętę, choć jej zdaniem za wcześnie, żeby Joanna była w finale. Podobnego zdania była „Kora”, która wygłosiła kilka krytycznych uwag, ale ostatecznie wcisnęła „tak”. – Więcej wiary w siebie – zaapelował do nastolatki „Łozo”.

W roli gościa specjalnego z utworem „Lili” wystąpiła grupa Enej, laureat pierwszej edycji „Must be the Music”.

Jurorzy w swoich typowaniach byli zaskakująco zgodni: wszyscy wymienili Piotra Szumlasa i Jakuba Zaborskiego oraz grupę Megitza. Adam Sztaba dodał Lachersów, a „Kora” – Joannę Kaczmarkiewicz.

Najwięcej głosów publiczności zdobyli Piotr Szumlas i Jakub Zaborski oraz Megitza i to oni wystąpią w finale programu.

[Interia.pl]

Poprzedni artykułNastępny artykuł