Tylko Muzyka 01

„Tylko Muzyka” – odcinek 2: druga relacja z castingu

Logo programu Must Be the Music

Drugi odcinek programu „Tylko Muzyka” za nami. Program rozpoczął zespół Stargard Band, złożony z ośmiu panów w różnym wieku, z których niektórzy mają imponujące wąsy. Potem zobaczyliśmy… techno na skrzypcach, czyli utwór pt. „Piraci z Karaibów. Młodziutka Natalia zaśpiewała „Małgośkę”, a przypominający Zaca Efrona Rafał Radomski zanucił z gitarą. Dalej przechodzili ci, którym udało się zdobyć choć trzy głosy jury.

Logo programu Must Be the Music
Logo programu Must Be the Music

Panowie ze Stargard Band wykonali utwór „Everybody Needs Somebody”, hit Blues Brothers. Tylko Kora była na „nie”. Podobało jej się, ale jej zdaniem panowie grają za bardzo dla przyjemności. Sztaba chwalił wokal, Zapendowskiej też się podobało.

15-letni skrzypek Tomasz Dolski na skrzypcach gra od dziewięciu lat. Zaproponował „Piratów z Karaibów” w wersji techno. Całe jury było na „tak”. Tomek był bardzo wzruszony, a nawet miał łzy w oczach.

Rudowłosa Natalia Zawadzka ze Żmigrodu ma 12 lat i na wstępie wyznała, że boi się Zapendowskiej. Natalia zaśpiewała „Małgośkę” donośnym głosem doświadczonej czterdziestolatki. Znów wszyscy byli na „tak”. Zdaniem Sztaby był to bardzo dojrzały wokal.

Piotrek Koczocik z Warszawy na casting przyjechał ze swoją dziewczyną – blond lalką Barbie z kokardką we włosach. Wystąpili w repertuarze disco-polo z utworem „Ty serca nie masz”. Jurorzy także nie mili serca i byli cztery razy na „nie”. „Śpiewanie słabo, ale dziewczynę masz fajną. Nie śpiewaj błagam cię” – powiedział Sztaba. „Nie idzie ci, ale jak chcesz to śpiewaj” – dodała łaskawie Zapendowska.

18-letni Rafał Radomski wygląda jak Zac Efron i pracuje na stacji benzynowej, a oprócz tego gra, śpiewa i komponuje. Piosenkę „Słońce wstaje”, naszpikowaną rekordową ilością rymów częstochowskich, zaśpiewał z gitarą i z histerycznym piskiem dziewcząt z publiczności w tle. Tylko Kora była na „nie”. Dlaczego? „Ponieważ jesteś śpiewakiem bardziej niż gitarzystą, wokal dla mnie nie do przyjęcia, nudny i buczy” – wyjaśniła. „Najfajniejsza w tobie jest prawda” – powiedziała z kolei Zapendowska.

Zespół Hrabia z Mielca zaśpiewał utwór „Warszafka”, z ostrym tekstem przeciwko warszawce. Jurorzy byli wniebowzięci. „Dałam tak za prostotę, podobał mi się tekst, był inteligentny” – powiedziała Kora. „Jako bywalec wszelkich bankietów utożsamiałem się z tym utworem” – dołożył Sztaba. „Ja wiem, co to warszawka. Jestem z Puław” – podsumowała prowadząca Paulina Sykut.

Zespół meksykański Los Amigos, występujący w strojach ludowych, zaśpiewał „Medley”, która okazała się wiązanką kawałków brzmiących latynoskich, oraz swojskiego utworu „Ładne oczy masz”. Tylko Zapendowska była na „nie”. „Macie miłość do muzyki, takich ludzi tu oczekujemy” – powiedział Sztaba.

Taksówkarz warszawski Paweł Myszczyszyn zaśpiewał „O sole mio”. Kora zamruczała coś pod nosem i chyba lepiej, że nie wiadomo dokładnie, co. Ona i Zapendowska były na „nie”. „Bardzo ciężko pan śpiewał, zmienił pan melodię, ale kawał głosu i słuch pan ma” – wyjaśniła Zapendowska. Sztabie się podobało, poprosił o dogrywkę. Paweł zaśpiewał z kartki „Radio Gaga”. Zachwycona Kora zaklaskała i nacisnęła przycisk „tak”. To samo zrobiła Zapendowska i Paweł przeszedł do półfinału.

Zespół Nasty Crue z Los Angeles, czyli czterech chłopców w kolorowych pióropuszach, zapowiedział, że zaśpiewa kawałek Bon Jovi, żeby wynagrodzić Polakom to, co stracili przez lata. Na te słowa Kora wpadła w szał. Zarzuciła chłopakom, że nie znają polskiej muzyki i przystąpiła do ataku. „Jesteś durniem, jesteś cheap guy, pieprzysz jak poparzony” – mówiła wściekła. Pan w pióropuszu zdębiał i wybąkał coś o „ostrych laskach”. Jurorzy byli trzy razy na „nie”, jedynie Zapendowska na „tak” – wyłącznie za design i przyzwoity wokal. „Los Angeles na was czeka. Wracajcie” – powiedziała Kora.

Daniel „Harry” Jarociński zaśpiewał bardzo wesoły kawałek „Grace Kelly” z repertuaru Miki, wzbudzając entuzjazm publiczności oraz własny. Jurorzy byli pod wrażeniem. „Jest w tobie radość ze śpiewania, uwielbiam to” – podsumowała Zapendowska.

Zespół Enej z Olsztyna zaśpiewał po ukraińsku piosenkę „Radio Hallo”. Publiczność i jurorzy byli zachwyceni. Kora i „Łozu” zanucili fragment, Zapendowskiej podobało się wszystko, a Sztaba chwalił sekcję dętą. Wszyscy byli na „tak”.

Porażająco przystojny Mongoł Dako Burenjangal, który pracuje we Wrocławiu jako kelner i kucharz, wykonał „Here I Am” Wilków. Nie wiadomo, czy bardziej fałszował, czy nie trafiał w rytm. „Trzymaj się” – powiedziała z troską Zapendowska do niemal płaczącego z rozpaczy Sztaby. Wszyscy jurorzy byli na „nie”.

Olivka Livki jest z Berlina i wszystko robi sama – gra na basie, śpiewa, programuje beaty i komponuje. Wystąpiła z własnym utworem „Tel Aviv”, boso i z namalowanymi na nogach żółtymi podkolanówkami. Jurorzy oszaleli. Kora zawyła: „Wow, jest najlepsza, jest objawieniem dzisiejszego dnia”. „Zrobiłaś kawał pięknej, artystycznej roboty” – dodała Zapendowska „Pierwszy raz biłam brawo” – stwierdziła. Sztaba nie mógł się doczekać następnego razu.

Na koniec grupa „Jazzbratem” z Rzeszowa zaproponowała żart muzyczny, czyli mieszankę różnych utworów. Jeden brat miał brodę, gitarę i robił „tadam, dam-dam”, a drugi miał czapkę, wokal i grzechotkę. Razem – rewelacja. Wszyscy byli na „tak”.

[Fakt]

Poprzedni artykułNastępny artykuł