Big Brother 3: Bitwa

Tajemnice „Big Brother 3: Bitwy”: prawda o narkotykach

Mówi się, że Wielki Brat widzi wszystko. Historia reality shows dowodzi, że Wielki Brat co prawda widzi i wie wszystko, ale niechętnie dzieli się tą wiedzą z widzami. Nie inaczej było w przypadku trzeciej edycji „Big Brothera”.

Zdarzenia z nocy z 13 na 14 marca 2002 roku to jedne z najbardziej zagadkowych zdarzeń w historii polskiego „Big Brothera”. Nie dlatego, że wzbudziły kontrowersje wśród telewidzów, wywołały szeroką dyskusję publiczną czy też zgromadziły milionową widownię. W tym wypadku nie było szoku, nie było dyskusji i nie było milionów przed telewizorami. Wydarzenia te należały do zaskakujących nie ze względu na zachowanie uczestników, lecz ze względu na producentów programu, którzy na takie zachowanie przyzwolili.

Być może niektórzy do dziś pamiętają nocną transmisję na żywo z Domu Wielkiego Brata w telewizji TVN Siedem. Wtedy to uraczono widzów obrazem odurzonych uczestników programu „Big Brother”, którzy prowadzili rozmowy o „trawce”, mieli huśtawki nastrojów i którzy z obawy przed narkotestami wykonywali forsujące ćwiczenia dla przyspieszenia metabolizmu. Fani programu, którzy widzieli te zdarzenia, zapewne do dziś są ciekawi, co dokładnie wydarzyło się wspomnianej nocy? Kto przemycił narkotyki do Domu Wielkiego Brata i jaki był finał całej sprawy? Po niemal 7 latach uzyskujemy odpowiedzi na te pytania. Przed Wami druga część kulis bitwy z Wielkim Bratem.

Była noc z 13 na 14 marca 2002 roku, 11 dzień trwania programu „Big Brother 3: Bitwa”, gdy w TVN Siedem rozpoczęła się w godzinna transmisja na żywo z Domu Wielkiego Brata. Wojtek Bernacki i Agnieszka „Zołza” Koziołek rozmawiali w centrum podwórka. Podeszła do nich Anna Hoksa. „W moczu może być, albo jeszcze w czymś, także się nie zdziwcie jak przyjdę z pojemnikami” – powiedziała dziewczyna.

Chwilę później ukazano obraz kamery z luksusowej sypialni, gdzie przebywał Paweł Iwuć i Łukasz „Ken” Wiewiórski. „Nie no, ten program to jest w ogóle, kur*a, szok. Ale zajebiście był ten… skręcony” – powiedział Paweł. „No bo to oryginał, w sensie” – odpowiedział Łukasz. „Made in Holland (wyprodukowany w Holandii)?” – pytał Iwuć. „Chyba tak” – stwierdził „Ken”. „Ale nie był taki, wiesz… jakościowo, że tak powiem, pierwsza liga” – dodał Paweł. Podczas rozmowy, „Ken” próbował przyspieszyć metabolizm poprzez forsujące ćwiczenia. Chwilę później w sypialni zjawiła się Agnieszka „Frytka” Frykowska. Porozmawiała z chłopakami, aby po kilku minutach przyłączyć się do ćwiczeń. „Frytka” powiedziała, że jeszcze tego dnia chce się ponownie spotkać z psychologiem i mu „o tym” powiedzieć. Zapytała Łukasza, czy też ma taki zamiar. „Nie. Wystarczy, że jedna osoba mu o tym powie” – odpowiedział „Ken”. Agnieszka zaproponowała, żeby to Łukasz poszedł do psychologa, gdyż ona była już u niego dwa razy. „Ken” odparł, że psychologa już nie będzie tego dnia. Głos zabrał Paweł: „Mnie już nic nie będzie dziwiło po tym programie. Nic!”.

Niedługo po tym w Domu Wielkiego Brata rozbrzmiała muzyka. Dźwięki skutecznie zagłuszały większość dialogów, co zapewne nie było dziełem przypadku. Agnieszka „Frytka” nagle wybiegła do ogrodu. Zaczęła biegać w kółko, krzyczeć i płakać. Przebywający w centrum ogrodu Ania Hoksa i Wojtek Bernacki zastanawiali się, co spowodowało dziwne zachowanie Frykowskiej. Podeszła do nich Agnieszka „Zołza”. „Ona ma doły po trawie. Wiecie, po co lejemy w te kubki? Narkotesty będą robić” – powiedziała Agnieszka. Wojtek Bernacki stwierdził, że badanie moczu nic nie wykaże. „Wykaże. 50 złotych kosztuje test. I mocz idzie: co paliłeś, w jakiej ilości” – mówiła Agnieszka „Zołza”. „Ja pierdylę, ja w nic nie leję. Nie ruszam tego gówna, a te ćmoki dobrze wiedzą, kto brał ten syf. Niech święta trójca leje w kubeczki!” – dodała po chwili.

W tym czasie Kasia Woźna i Kasia Janasik przebywały w pokoju kąpielowym, nieświadome mających miejsce zdarzeń. Cieszyły się muzyką i tańczyły pod prysznicem. Minęło kilka minut. „Frytka” ponownie pojawiła się w sypialni zwycięzców, tym razem by się czegoś napić. „Ken” przez cały czas ćwiczył. Później na podwórku Agnieszka „Frytka” rozmawiała z Andrzejem Galicą: „Przepraszam że palę, ale nie mogę ci dać nawet, wiesz? Nawet przemycić, nic ci nie mogę zrobić”. „No dobra, wytrzymam. A co?” – odpowiedział Jędrek. „Jutro się dowiesz! Po co te badania moczu są zrobione? Wiesz, że to wyjdzie wszystko?” – mówiła „Frytka”. „Nie wiem, ja spałem” – powiedział Andrzej. Agnieszka Frykowska uśmiechnęła się i odeszła.

Chłopcy z drużyny czerwonych dalej toczyli rozmowę w sypialni zwycięzców. Muzyka zagłuszyła większość dialogów. Udało się jednak wychwycić wypowiedź, że „Frytka najwięcej wyjarała”. Dziewczyna miała huśtawkę nastrojów. Siedziała w ogrodzie, gdzie na przemian śmiała się i płakała. Transmisja „na żywo” dobiegła końca, a kolejnego dnia żadne z tych wydarzeń nie zostało wyemitowane w głównym wydaniu programu w telewizji TVN.

Cokolwiek by nie powiedzieć o paleniu „trawki”, czy powinna być zalegalizowana czy też nie, nie wydaje się rzeczą właściwą, aby uczestnicy reality show odurzali się narkotykami. Zdanie to podziela Agnieszka „Zołza” Koziołek, która dziś dzieli się szczegółami dotyczącymi wydarzeń sprzed lat. „To nie jest normalne, żeby takie coś miało miejsce w programie. Producenci olali sprawę po całości. Widać nie w głowie im było podejmować jakiekolwiek działania” – opowiada „Zołza”. „Przeszukali nasze ciuchy pod naszą nieobecność – tylko tyle zrobili. A może liczyli, że tak będzie ciekawiej? W Big Brother 4.1 uczestnikom dawano wódę, żeby tylko coś się działo” – relacjonuje. Zapytana, kto wniósł „trawkę” do programu, odpowiada: „Zielsko miał Ken. Kamery widziały wszystko: kto jarał i jakie były efekty”. „Z obawy przed testami, Ken i Frytka starali się spalić obecność narkotyków w organizmie” – mówi. „Frytka zaczęła biegać wokół podwórka, żeby wypocić. Przypomniałam jej, ile zostaje w organizmie” – dodaje.

W takim razie jaki był rezultat narkotestów, czy wszyscy musieli je wykonać i jakie konsekwencje wyciągnięto wobec uczestników? „Jakie testy?” – pyta zaskoczona „Zołza”. Mówi, że żadnych testów nie wykonywano, przynajmniej nic jej na ten temat nie wiadomo. „Produkcja musiała widzieć jak palą, po co więc testy? Może Frytce i Kenowi kazali lać do czegoś, ale nie reszcie. Dobrze wiedzieli kto palił, a nie zrobili nic” – mówi „Zołza”. „Ani ja, ani Brenas, ani Anka nie oddaliśmy moczu do analizy. I powiedzieliśmy w Pokoju Zwierzeń, co o tym wszystkim myślimy” – opowiada.

Co więc z konsekwencjami? W końcu zgodnie z Ustawą z dn. 24 kwietnia 1997 roku o przeciwdziałaniu narkomanii, posiadanie środków odurzających podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech. Takiej samej karze podlega osoba, która wbrew przepisom udziela innej osobie środka odurzającego lub ułatwia albo umożliwia jego użycie. Jak to się ma do wydarzeń w trzeciej edycji „Big Brothera”, mających miejsce w nocy z 13 na 14 marca 2002 roku? W końcu całość została zarejestrowana przez kamery, a producenci reality show powinni powziąć odpowiednie kroki. Okazuje się, że uczestników widowiska, którzy nie tylko złamali regulamin programu, ale złamali również prawo karne, w żaden sposób nie pociągnięto do odpowiedzialności. „Kena, Frytki i Iwucia nie spotkały żadne konsekwencje. Produkcja potraktowała ich tak, jakby nie zrobili niczego niewłaściwego” – mówi Agnieszka „Zołza”. I przypomina: „Tydzień przed tym zdarzeniem z programu wyrzucono Karolinę Pikiewicz. Za co? Bo złamała regulamin przebywając w sypialni, w której wg Wielkiego Brata nie miała prawa przebywać”. „To chyba daje odpowiedni obraz sytuacji” – konkluduje.

* * *

O naszym cyklu artykułów Tajemnice „Big Brother 3: Bitwy” porozmawiać można na łamach naszego forum dyskusyjnego.

Poprzedni artykułNastępny artykuł