All You Need Is Love - Tylko Miłość

Samobójstwo po udziale w programie TVN

Po występie w programie dla zakochanych wołali za nim amator Wiesi. Kilka osób, ze śmiechem poprosiło o autograf. 24-letni Grzegorz Piechowski z Jastrowia (Zachodniopomorskie) wrócił z nagrania programu „Tylko miłość” i usiłował się otruć. – Nigdy nie przeżyłem takiego upokorzenia – powiedział matce. W połowie stycznia powiesił się na strychu.

Alina Piechowska, matka Grzegorza, widzi z okna dwa groby: męża i syna. – Sama na świecie zostałam – płacze. – Syn miał się mną na stare lata zaopiekować. A teraz… Jak przejść przez ten ból? Na stole leży album ze zdjęciami. Mały Grzesio z mamą, z kolegami z zawodówki, technikum samochodowego, z dziewczyną. Wiesia odeszła od niego trzy miesiące temu. W styczniu planowali zaręczyny, na Wielkanoc ślub. Alina nie zna powodów zerwania: ot, pewnego dnia Wiesia spakowała się i wyjechała do rodzinnej Brzeźnicy. – Skryty był. Niewiele mówił o uczuciach – Alina Piechowska nigdy nie widziała, żeby syn płakał. Pierwszy raz zobaczyła jego łzy w telewizji… Na ekranie pojawia się Grzegorz. Zwraca się do Wiesi: „Nie mogę o niczym innym myśleć tylko o tym, co się stało, że przez własną głupotę cię straciłem (płacze). Byłaś naprawdę wspaniałą dziewczyną i nadal jesteś. Zrobiłbym wszystko, żebyś do mnie wróciła. Zależy mi tylko na tobie (szlocha). Tylko ty się liczysz. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało. Bardzo cię kocham i nigdy nie przestanę… Myślę tylko o tobie. (Kamera pokazuje mokrą od łez twarz Grześka)”.

Marek Błoński, kolega od serca: – Tłumaczyliśmy: daj na luz. Poszukaj innej. Ale dla niego była tylko ona. Kiedyś siedzieliśmy u kolegi w barze i leciała „Tylko miłość”. Grzesiek wiedział, że Wieśka ogląda ten program. Postanowił wystąpić dla niej. Alina Piechowska pamięta, że kilka tygodni przed występem Grzesiek wziął pożyczkę z Prowidentu. Od kilku miesięcy był na zasiłku, nie miał grosza na nowe ubranie, co mówić o bilecie do dalekiej stolicy. – Pojechałem z nim na rozmowę w sprawie programu – wspomina Marek Błoński. – Przeszedł. Był szczęśliwy, jakby udało mu się przywrócić Wieśkę. Po dwu dniach przyjechali do niego z telewizji. Nagranie Grzegorza do Wiesi: „Zrobiłbym dla ciebie wszystko. Obyśmy tylko byli razem. Tylko ty byłaś światłem w moim życiu…” (kamera pokazuje widownię, która pokłada się ze śmiechu.) Prowadzący zwraca się w stronę widzów: „Mam prośbę do państwa, abyście się powstrzymali troszkę… Ja szanuję to, że Grzegorz się odważył zgłosić do tego programu. On tak okazuje swoje uczucia”. Alina pamięta, że wrócił po zdjęciach przybity. Nagrywali w Brzeźnicy, u Wieśki. Dziewczyna wypowiadała się do kamery, on siedział w aucie. Nie zgodziła się na spotkanie. Przeczuwał, że to koniec. Na nagranie do Warszawy wyruszył sam. Wrócił późno w nocy. Alina otworzyła drzwi i zobaczyła jego napuchniętą twarz: – Nigdy jeszcze nie przeżyłem takiego upokorzenia – wyszeptał. Mówił nieskładnie, zaczął słabnąć. Alina wezwała pogotowie. W szpitalu w Złotowie wydusili z Grześka, co i ile połknął. Grzegorz w nagraniu do Wiesi: „Kocham cię i nie chcę się z tobą rozstawać”. Prowadzący pyta roześmianą Wiesię: „Czemu się uśmiechasz? Myślisz o Grzegorzu?”. Dziewczyna: „Na razie nie”. Prowadzący: „Przestałaś myśleć o nim?”. – „Tak”. Grzesiek programu nie zobaczył. Przez tydzień leżał na wydziale psychiatrycznym i wygrzebywał się z dołka. W tym czasie TVN zapowiadał „Tylko miłość”, sceną z płaczącym Grześkiem. – Najpierw Grzesiek szlochał, potem była reklama margaryny – denerwuje się kolega, Mariusz. – Na wszystkim robią kasę! Marek Błoński oglądał program z kolegami: – Było nam go szkoda, ale i podziwialiśmy, że tyle zniósł. Alina Piechowska wyciera załzawione oczy: – Wiedzieli, że jest załamany. Po co nagrywali, jak płacze? Po co puszczali ten program, wiedząc, że nie ma dobrego zakończenia? Grzesiek do kamery: „Ja z tym jakoś przeżyję. Jednak wiedz jedno, Wiesia, że kiedykolwiek będziesz potrzebować pomocy, zawsze możesz do mnie przyjść. I ja ci zawsze pomogę. I zawsze będę cię kochać” (oklaski, piski)… Został jastrowskim pośmiewiskiem. Krzyczeli za nim „Mister TVN”, „Amator Wiesi”. Śpiewali „All you need is love” (Wszystko, czego potrzebujesz, to miłość). Kilka osób ze śmiechem poprosiło o autograf. – Robił dobrą minę do złej gry. Ale gdzieś w środku głęboko to przeżywał – mówi Marek. – Nagraliśmy „Tylko miłość” z jego udziałem na kasecie, chcieliśmy mu pokazać. Nie chciał. Wstydził się. Alina: – Ile razy słyszał w telewizji sygnał programu, natychmiast przełączał na inny kanał. Kilka razy wspomniał: „takie upokorzenie”… Zaczął pić. Jan Czyżewski z komendy policji w Jastrowiu: – Zwłoki Grzegorza znalazła matka. Wisiał na strychu, przy kominie. Zgon nastąpił w nocy, z 16 na 17 stycznia. Grzegorz miał przy sobie dwa listy. Jeden do Wiesławy, drugi do matki. Oba są w prokuraturze w Złotowie. Alina pamięta treść listu: „Nie wiń nikogo. Kto będzie miał żal do Wiesi, ten nie zazna spokoju”. Wiesława wyjechała z Brzeźnicy. Nikt nie wie, dokąd. Nie była na pogrzebie. List do niej nie dotarł. Grzesiek schodzi ze sceny, na której pozostaje prowadzący. Rozkłada ręce: „W naszym programie, jak w życiu, nie zawsze wszystko dobrze się układa”.

Tylko miłość
„Tylko Miłość” to emitowany od września zeszłego roku program „reality” o miłości, znany widzom w wielu krajach. Jego zadaniem jest pomagać ludziom budować szczęśliwe związki. Bohaterami są ludzie, którzy z pomocą telewizji chcą odszukać swoją „drugą połowę”, odzyskać utraconą miłość, zrobić wrażenie na partnerze, lub połączyć dwoje nieśmiałych znajomych. W każdym odcinku prezentowane są zupełnie różne, niepowtarzalne historie miłosne.

Rozmowa z Andrzejem Sołtysikiem, rzecznikiem TVN
-Uczestnik waszego programu „Tylko miłość” popełnił samobójstwo. Jak przyjęliście tę wiadomość?
-Zrobiło nam się bardzo smutno. To oczywiste. Szczególnie w sytuacji, gdy umiera ktoś, kto ma przed sobą jeszcze całe życie.

-Czy czujecie się współwinni tego, co się stało?
-Nie. Absolutnie nie. Co więcej, uważam, że zawarta w pytaniu sugestia jest niegodziwa. Grzegorz znał reguły programu, mówił producentom, że to jest jego ostatnia szansa, że albo wóz, albo przewóz. Ale on tak dalej nie potrafi żyć. Kiedy jego prośba o powrót narzeczonej została odrzucona, wyglądał dosyć marnie. Ale kiedy na koniec zadeklarował ukochanej jednostronną miłość, przyjaźń, a nawet pomoc w chwilach trudnych, otrzymał od publiczności w studio oklaski. Wyszedł z podniesionym czołem.

-Po powrocie z nagrania powiedział matce: – Nigdy nie przeżyłem takiego upokorzenia.
-Ja znam inną wersję, także od jego przyjaciół, że wyszedł z programu przekonany, że wreszcie wszystko się skończyło. Tymczasem okazało się, że skończył się tylko program. A Wiesi dalej nie było. I z tym nie potrafił się uporać. Trudno mieć pretensje do lekarza, że próbuje pomóc, ale przegrywa z chorobą.

-Dlaczego w takim razie ludzie mają żal do telewizji?
-A mają? Bo może to najprostsze wytłumaczenie. Bez tego programu być może historia Grzegorza potoczyłaby się tak samo. Być może do tej tragedii doszło by wcześniej? To oczywiście jest „gdybanie”. Ale rodzina, sąsiedzi, przyjaciele, wiedzieli o jego problemie i też nie potrafili mu pomóc. Po co obwiniać siebie, gdy pod ręką jest telewizja. Tylko czy to nie jest zbyt proste wytłumaczenie… Może po prostu w tym przypadku nie można było pomóc…

[Super Express]

Poprzedni artykułNastępny artykuł